Szczególny mikroklimat i bardzo dobrej jakości gleby – Karol Maciejczyk z Jenkowic pod Oleśnicą nie ma wątpliwości, że to przede wszystkim te dwa czynniki wpływają na to, że nasz region słynie z najpyszniejszych truskawek. Właśnie zaczyna się na nie sezon.
Rodzina Maciejczyków uprawą truskawek zajmuje się już ponad 25 lat. Rodzice uprawiają te owoce tradycyjnie, na polu. Rodzeństwo Weronika i Karol specjalizują się w uprawie w tunelach. Dzięki temu sezon u Maciejczyków zaczyna się już na początku maja, a kończy dopiero w lipcu. – Ale absolutnie nie oznacza to, że wtedy zaczynają się nasze wakacje. Już w sierpniu trzeba zacząć przygotowania do następnego sezonu – zaznaczają plantatorzy.
Na Dolnym Śląsku truskawki uprawiane są w około tysiącu gospodarstw, a rosną na łącznej powierzchni prawie 1200 hektarów. Najwięcej tych owoców uprawia się w powiatach bolesławieckim, trzebnickim oraz średzkim.
Weronika i Karol Maciejczykowie z rodzinnego gospodarstwa Truskawki od Karola podkreślają, że to właśnie owoce od lokalnych producentów smakują najlepiej i są najzdrowsze. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że kupujemy je zazwyczaj jeszcze tego samego dnia, którego były zbierane. – A dostępne wcześniej niż polskie truskawki z Grecji czy Hiszpanii muszą spędzić w transporcie co najmniej trzy dni. Z tego powodu często są zbierane jeszcze zanim w pełni dojrzeją. Dojrzewają dopiero w transporcie, a przez to później smakują gorzej, są choćby mniej słodkie – tłumaczy Weronika Maciejczyk.
Jak rozpoznać polskie truskawki? Karol Maciejczyk ma kilka sposobów. Ale podkreśla, że wszystko zdradza już wygląd szypułki. W polskich, świeżych owocach, ma ona żywy zielony kolor i wystaje do góry. W kilkudniowych owocach sprowadzanych z południa Europy szypułka jest już zwiędła – opada na owoc, ma też mniej żywy kolor.