Dolnośląska kultura żegna swoją legendę. Nie żyje Krzysztof Kucharski, znany krytyk teatralny, dziennikarz i znawca kuchni regionalnej. Krzysztof Kucharski miał 75 lat.
Krzysztof Kucharski urodził się w Lwówku Śląskim, ale całe swoje dorosłe życie spędził we Wrocławiu. Zawodowo związał się z “Gazetą Robotniczą”, późniejszą “Gazetą Wrocławską” i “Słowem Polskim – Gazetą Wrocławską”. Jego domem był teatr. Nie opuścił chyba żadnej sztuki wystawianej w naszym regionie. Ale pisał nie tylko o teatrze. Jego pasją była też kuchnia, zwłaszcza ta regionalna.
Wiadomość o śmierci Krzysztofa Kucharskiego jako pierwsza przekazała Iwona Zielińska, była redaktor naczelna “Gazety Wrocławskiej” i “Gazety Lubuskiej”. – Zmarł Krzyś Kucharski. Redaktor, teatroman smakosz życia, przyjazny, cierpliwy człowiek… – to wpis, który zamieściła w niedzielę rano na Facebooku.
– Rozmawiałem jeszcze z Krzysiem w czwartek (8 września) zapraszając go do Teatru Polskiego na nową premierę. Krzysiu, gdziekolwiek jesteś, będę o Tobie pamiętał – napisał zastępca dyrektora ds. artystycznych Teatru Polskiego we Wrocławiu Jan Szurmiej.
– Jak mówi o nim Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej: ” To wielki Przyjaciel Modrzejewskiej. Napisał o nas wiele dobrych, ale też krytycznych słów. Wszystkie były bardzo ważne – tak z kolei dziennikarza żegna Teatr Modrzejewskiej w Legnicy. – Krzysztof Kucharski, był jedną z najbarwniejszych postaci wrocławskiego dziennikarstwa i krytyki teatralnej – pisze Wrocławski Teatr Pantomimy.
Reporterka Iza Michalewicz wspomina na Facebooku: – Kiedy przyszłam w połowie lat 90. do ówczesnej wrocławskiej Gazety Robotniczej (dziś Polska The Times) siedzieliśmy w jednym pokoju tak zwanego działu kultury. To Krzysiek właśnie powiedział mi, że mam świetne pióro i powinnam pisać. Pamiętam, jak ślęczał nad tekstami i przy monitorze komputera zawsze stała popielniczka, a w niej tlący się papieros. Monitor z tej strony był mocno zaczadzony na żółto, bo Krzyś zwykle o tym papierosie zapominał(…) Ostatni raz widziałam go w domu opieki, w którym miał swoje małe królestwo. Cieszył się, że ma co jeść, gdzie spać, opiekę lekarską i nawet czasem ktoś mu coś upierze.