Leżący na pograniczu Pogórza Kaczawskiego i Gór Kaczawskich Dobków w powiecie złotoryjskim to niewielka wioska, ale jednocześnie prawdziwe Miasto Aniołów. W Dobkowie żyje 500 mieszkańców. Aniołów jest tu kilka razy więcej. Powstają z gliny w kilku działających tutaj pracowniach.
– Glina to dla ludzi błoto. A dla mnie to złoto – mówi Bogusława Rudnicka z Galerii pod Aniołem w Dobkowie. Swoją zagrodę edukacyjną – pracownię i sklep – urządziła w starym chlewie. – Kiedyś mieszkały tu świnie i myszy. Dzisiaj przyjeżdżają ludzie z całej Polski – mówi nie bez wzruszenia. Niektórzy goście spędzają tu cały dzień, bo anioły można tu nie tylko kupić, ale i nauczyć się je lepić podczas warsztatów adresowanych i do dzieci, i do dorosłych.
Wszystko zaczęło się przed 20 laty. Bogusława Rudnicka i Elżbieta Telatyńska rozmawiały w ogrodzie. – Ela, a może ulepisz anioła – zapytała pani Bogusława. Wyszedł pięknie. Potem następny. I szybko okazało się, że spodobały się ludziom. Błyskawicznie się sprzedały, a do Dobkowa ludzie przyjeżdżali po nie nawet z Wrocławia. Gdy anioły z Dobkowa pojawiły się w sprzedaży na stoisku Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej na ostatnim Jarmarku Bożonarodzeniowym na wrocławskim Rynku już po kilku dniach trzeba było zamawiać nową dostawę. Aż wreszcie okazało się, że w Dobkowie nie nadążają z produkcją na taką skalę i aniołów na Rynku po prostu zabrakło.
Dziś obie panie mają własne pracownie. Ale nie tylko u nich powstają anioły. W Dobkowie co kilka kroków można znaleźć kolejną zagrodę, na której terenie działa pracownia. Oprócz aniołów, dobkowianie oferują też wykonane z gliny kubki, talerze, kwiaty, żaby, patery. – I wszystko niepowtarzalne. Wszystko robimy ręcznie, więc nie ma dwóch takich samych produktów – podkreśla Elżbieta Telatyńska.
– Czy ktoś wierzy, czy nie wierzy, czy chodzi do kościoła czy nie chodzi. Każdy ma swojego anioła – nie ma wątpliwości Bogusława Rudnicka.